W ostatnim wpisie pisałam o dylematach związanych z miejscem (miastem) kupna mieszkania. Wzięłyśmy pod uwagę mniejsze miasto, tańsze, jednak bez takich atrakcji jak we Wrocławiu. Po dłuższym zastanowieniu, nie uważamy jednak by było to dobrym rozwiązaniem (chociaż również nie odrzucamy go kompletnie).
Przyszła nam jednak na myśl inna zmiana. Z trzypokojowego mieszkania na dwupokojowe. Dlaczego? Bo cena mieszkań dwupokojowych na rynku pierwotnym jest prawie o 30% niższa, niż trzypokojowych. Za jedno z najtańszych M4 musiałybyśmy zapłacić 300 000 tysięcy złotych, podczas gdy M3 możemy znaleźć już za 220 000 tysięcy. Owszem, różnica w standardzie jest, jednakże w cenie również.
Mieszkanie trzypokojowe miałoby pięćdziesiąt kilka metrów (50-54), a dwupokojowe 40-42, więc na dobrą sprawę, niewiele by to zmieniło w samej powierzchni poszczególnych pomieszczeń – byłby po prostu o jeden pokój mniej. Pokój, który miał być biurem.
Myślę jednak, że jeśli w odpowiedni sposób zaaranżuje się salon, można spokojnie „wcisnąć” tam dwa biurka na kącik komputerowy. Jednak musiałby to być niezależny salon, nie taki, z którego boku wystaje aneks kuchenny. Oddzielna kuchnia jest obecnie dla nas koniecznym minimum. No i balkon. No i nie chcemy mieszkania na parterze (przerabiamy to teraz i nie jest wygodnie).
Ostatnio, podczas rozmowy z koleżanką, uświadomiłam sobie, że w dzisiejszych czasach mieszkania nie kupuje się już na całe życie. Ba, czasem zmienia się je w życiu wiele razy. I tak też mamy zamiar podejść do kupna naszego mieszkania – kupić, spłacić, a kto wie, może potem sprzedać, wynająć lub kupić kolejne. Nie ma więc tu miejsca na sentymenty.
Bardzo istotne w zamianie trzech pokoi na dwa jest to, że odsetki od kredytu na 200 000 zł będą znacznie mniejsze, niż przy kredycie na 300 000 zł. Dlatego właśnie mamy zamiar spłacić taki kredyt w maksymalnie 10 lat, a nie w 20 jak zakładałyśmy wcześniej.
Myślę, że ten dylemat (w porównaniu z tym, z poprzedniego wpisu), jest dużo bardziej prawdopodobny do zrealizowania i że będziemy o tym porządnie myśleć.
Jaka lokalizacja nas obchodzi? Obecnie najbardziej południowo-zachodnia część Wrocławia (na przykład Jagodno, na którym jest kilka dobrych inwestycji). Wschodnia część odpada (wszelkie Muchobory Wielkie, Maślice, Stabłowice itp.) – stamtąd dużo trudniej dojechać do centrum (korki i te sprawy).
No nic, myślę, że to tyle, jeśli chodzi o kolejną część dylematów mieszkaniowych. Mam nadzieję, że już zbyt wiele ich nie będzie.
Wpadłem przypadkiem na bloga … jeżeli chodzi o kupowanie czegokolwiek to do końca roku odradzam. Rok 2012 będzie z dużym prawdopodobieństwem rokiem zwałki cenowej na mieszkaniach w całej Polsce. Jeżeli nie przeraża Was spłacanie kredytu za mieszkanie, które z każdym miesiącem jest warte coraz mniej, to jak najbardziej kupcie – ostatnie trzy miesiące to spadek ceny ofertowej o 3% – jest to dosyć sporo, biorąc pod uwagę kwotę rzędu 200-300 tys zł. Polecam choćby http://cenymieszkan.blogspot.com/ – nie warto chyba zostać z gorącym ziemniakiem w dłoni.
Co to znaczy zwałki cenowej? 🙂 i skąd te informacje?
dzięki za linka do swojego bloga.
Jeśli szukasz mieszkania we Wrocławiu, polecam koniecznie sprawdzić poniższy adres. Oferta jest bardzo szeroka – a nasz portal nie jest żadnym pośrednikiem i nie pobieramy od użytkowników żadnych (nawet ukrytych:) opłat. Co więcej, nasi konsultanci doradzą i pomogą wybrać ciekawe oferty. http://rynekpierwotny.com/mieszkania/dolnoslaskie/wroclaw/
Znam znam 🙂
Tego szukałem:)